Łukasz Olejnik

Bezpieczeństwo, cyberbezpieczeństwo, prywatność, ochrona danych

Kodeks walki z dezinformacją

Unia Europejska reguluje dezinformację. Tak jakby. Chociaż kwestia ta jest rzeczywiście omawiana w przepisach, takich jak ustawa o usługach cyfrowych, wydaje się, że częścią „wykonawczą” jest właśnie ogłoszony Kodeks Praktyki o Dezinformacji, który został wzmocniony. Opiera się na poprzedniej wersji z 2018 roku, którą już skrytykowałem (nie ma sensu wracać do tematu). Nowa wersja jest znacznie ulepszona i zawiera praktyczne zobowiązania, takie jak konieczność wdrożenia systemów do wykrywania/usuwania deepfake'ów, co w praktyce uniemożliwi korzystanie z deepfake'ów. Tym razem Kodeks Dezinformacji nie jest obciążony w kierunku niezasadnych zagrożeń typu “deep-fake w wyborach”. Wydaje się, że poprawiła się świadomość i wiedza fachowa.

Ten nowy dokument kładzie duży nacisk na reklamy cyfrowe. Spośród 44 zobowiązań aż 12 dotyczy reklamy internetowej lub powiązanej technologii! To jasno (i słusznie) podkreśla, co jest krytyczną kwestią w walce z dezinformacją/propagandą. Duże platformy, kanały reklamowe. To infrastruktura rozpowszechniania. To “potwierdzone info”. W ten sposób dezinformacja/propaganda staje się mniej napompowanym tematem, o którym może wypowiadać się w przybliżeniu ktokolwiek (łatwo być ekspertem od bliżej nieokreślonych problemów).

Pierwsza interesująca rzecz jest tutaj:

(i) „Kodeks postępowania ma stać się kodeksem postępowania zgodnie z art. 35 Digital Services Act
(j) Jak wskazano w Poradniku, bardzo duże platformy internetowe muszą podjąć solidne środki w celu identyfikacji (oceny ryzyka ) i zająć się (ograniczeniem ryzyka) rodzajami ryzyka systemowego…”.

Oznacza to, że Kodeks Postępowania będzie formalnym narzędziem polityki technologii, polityki europejskiej, takim „Kodeksem Postępowania”. Może to pomóc w wykazaniu zgodności z regulacją o usługach cyfrowych. Później jest więcej nawiązań do innych przepisów, takich jak regulacja o sztucznej inteligencji.

Kwestie reklamowe

Wiodąca rola reklam jest szybko zidentyfikowana:

„(d) Sygnatariusze uznają potrzebę zwalczania rozpowszechniania szkodliwej dezinformacji za pośrednictwem komunikatów i usług reklamowych.(e) … uznają potrzebę podjęcia szczegółowych i dostosowanych działań w celu rozwiązania ryzyka związanego z dezinformacją”

Faktyczne zobowiązania mają być zorientowane na działanie. Środki zaradcze i zobowiązania są silnie powiązane z kanałami dystrybucji reklam. Na przykład:

„Zobowiązanie 1. Sygnatariusze uczestniczący w wyświetlaniu reklam, zobowiązują się do pokrycia kosztów rozpowszechniania dezinformacji”
„… Sygnatariusze utworzą grupę roboczą i będą pracować nad opracowaniem metodologii raportowania działań w zakresie demonetyzacji…”

Niektóre z tych środków wykraczać będą poza ścisłe kwestie dezinformacji: “sygnatariusze odpowiedzialni za sprzedaż reklam, w tym wydawcy, platformy medialne i firmy zajmujące się technologiami reklamowymi, podejmą komercyjne i technicznie wykonalne kroki…  aby nabywcy reklam mieli przejrzystość umieszczania ich reklam [obok treści dezinformacyjnych]

Czy niektóre technologie internetowe, które mogą być tu pomocne, powinny być ustandaryzowane? Jeśli tak, to każdy nowy standard powinien odnosić się do tego Kodeksu Postępowania.

Dalsze działania sięgają głębiej w działania gwarantujące „bezpieczeństwo marki”. Kontekst reklamowy jest wyraźny:

„Zobowiązanie 2. sygnatariusze uczestniczący w reklamie zobowiązują się zapobiegać nadużywaniu systemów reklamowych do rozpowszechniania dezinformacji w formie komunikatów reklamowych”.

Ale czy kod dezinformacji koncentruje się jedynie na reklamach? Nie. Chociaż byłem jednym z pierwszych , którzy zidentyfikowali potencjał wykorzystania infrastruktury licytacji w czasie rzeczywistym w dezinformacji [o RTB możesz przeczytać tutaj] (a musi istnieć jakiś kanał rozpowszechniania treści, nie pojawia się to magicznie…), Kodeks ten jest dużo szerszy. Ale oczywiście dotyka ważnego aspektu reklamy politycznej.

Kwestie polityczne i reklamy tematyczne

„Zobowiązanie 4. Sygnatariusze zobowiązują się do przyjęcia wspólnej definicji „reklamy politycznej i tematycznej”."

Oznacza to, że reklamy dotyczące bezpośrednich spraw politycznych musiałyby zostać zdefiniowane, a definicja musi być wspólna dla podmiotów regulowanych. Na przykład Google, Twitter, Facebook itp. – wszystkie będą miały wspólną definicję z którą będą musiały pracować. Być może ta definicja będzie miała zastosowanie do całego świata.

Bardziej interesująca jest „reklama tematyczna”. Co to za stwór? Jest to fakt mówienia o polityce lub sprawach politycznych, o “jakichś tematach” a nie tyle wymienianie żadnej konkretnej opcji politycznej wprost. Na przykład mówienie o globalnym ociepleniu, równości płci, dostępu do broni, szczepionkach itp. można już uznać za angażowanie się w „problemy”. Są to prawdopodobnie właśnie te „problemy”, które nigdy nie zostały wymienione w tym Kodeksie. Nic dziwnego, że nie są one wymienione... Byłoby to niewygodne dla Komisji Europejskiej. Tak więc to niewygodne zadanie zostaje przerzucone na sygnatariuszy. Świetne posunięcie, Komisjo Europejska.

Dalsze zobowiązania przewidują, że takie reklamy (polityczne/tematyczne) będą w jakiś sposób oznaczane lub etykietowane. Innymi słowy – staną się „odrębną” treścią: „w sposób, który pozwoli użytkownikom zrozumieć, że wyświetlane treści zawierają treści polityczne … ”. Kwestie polityczne będą oznaczone etykietą. A co z tymi, które odnoszą się, powiedzmy, do zwiększania świadomości kwestii takich jak, powiedzmy, globalne ocieplenie lub (w USA) kontrola broni? No właśnie.

Co to znaczy

Ostatecznie oznacza to też, że firmy reklamowe będą musiały nie tylko zająć się bezpieczeństwem, prywatnością i przejrzystością, ale także dezinformacją i politycznymi/problemowymi aspektami reklam.

To zatem zapotrzebowanie na więcej ludzi, nowe zadania i nowe narzędzia.

To jest rzeczywiście jasne. Jedno zobowiązanie zakłada alokację środków budżetowych

„Zobowiązanie 38. Sygnatariusze zobowiązują się przeznaczyć odpowiednie zasoby finansowe i ludzkie oraz wdrożyć odpowiednie procesy wewnętrzne w celu zapewnienia realizacji ich zobowiązań wynikających z Kodeksu”.

Monitorowanie dezinformacji, reklam politycznych itp. – jest teraz kwestią zgodności. To nie tylko dobrowolny wybór firmy.

Oznacza to, że walka z dezinformacją będzie formalnym zadaniem niektórych firm. Oznacza to, że muszą być ludzie, którzy to robią, na przykład formalny zespół.

Zachowanie manipulacyjne  

Te mają być ograniczone. Dosłownie przytaczam zidentyfikowane problemy:

„- tworzenie i używanie fałszywych kont, przejmowanie kont i wzmacnianie oparte na botach, operacje typu hakuj-i-wyciekaj-dane”, podszywanie się, złośliwe deepfake’i , - nie- przejrzyste płatne wiadomości lub promocja przez influencerów, tworzenie i korzystanie z kont, które uczestniczą w skoordynowanych, nieautentycznych zachowaniach, zachowanie użytkownika mające na celu sztuczne zwiększenie zasięgu lub postrzeganego publicznego poparcia dla dezinformacji.”

Mowa też oczywiście o „najnowszych dowodach dotyczących zachowań i taktyk, technik i procedur”.

Ale część z tych zadań jest już wykonywana przez niektóre platformy. Będzie to jednak teraz wymóg formalny, również ukierunkowany szerzej.

Nowe technologie wyświetlania reklam i zgodność

Oddzielny problem wynika z ostatnich zmian w infrastrukturze reklamowej, na przykład w przypadku zmian mających na celu zachowanie prywatności. Systemy te będą miały zupełnie inne właściwości niż te poprzednie (2000–2022: dzisiejsze). Analizy nadużyć będą musiały zostać ponownie wykonane i obejmują szerokie modele ryzyka, w tym groźby wykorzystania w dezinformacji lub w propagandzie. Jednak niektóre technologie, które zachowują prywatność, przerzucają wybór reklam na stronę użytkownika (aby dane nie opuszczały niepotrzebnie urządzenia użytkownika). Czy w takim razie możliwe jest monitorowanie nadużyć? Czy możliwe są nawroty nadużyć z okolic 2016 roku? To z pewnością będzie fascynujący temat. Jednym z możliwych sposobów wdrażania nowych programów byłoby rozważenie tego ryzyka podczas przechodzenia na nową infrastrukturę.

Ale kto to robi? W każdym razie, jeśli słyszałeś o takim podejściu, to proszę o kontakt (me@lukaszolejnik.com), ponieważ jest to bardzo ciekawe; jeśli potrzebujesz pomocy w tym temacie, również rozważ kontakt.

Nowy Kodeks Postępowania jest tu.

Podsumowanie

Bezpieczeństwo i prywatność to kluczowe zadania dużych platform. Teraz będą mieli również za zadanie zwalczanie dezinformacji/propagandy, wyrażania poglądów politycznych/problemów itp. Oznacza to, potrzebę nowych narzędzii i technologii i konieczność  ich utrzymywania. Należy stworzyć i utrzymywać odpowiednie zespoły. Oznacza to, że sprawa staje się “regulowana prawem”, jak zgodność, “compliance”. W pewnym sensie jest to dobre rozwiązanie, ponieważ ta ezoteryczna i tajemna sprawa zostaje sformalizowana. Ryzyko będzie polegało na tym, czy te wysiłki nie zostaną utrudnione przez dodatkowy element biurokratyczny lub prawniczy.  

Ostatecznie jednak cywilizuje proces. Świetnie, że wreszcie rola rozpowszechniania i dystrybucji informacji została wyraźnie dostrzeżona. Kodeks dezinformacyjny z 2018 r. był przedwczesny i niezbyt dobrze sformułowany. Ten z 2022 roku jest wyraźnie lepszy o rzędy wielkości.

To był świadomy wybór firm, aby nie analizować niektórych technologii pod kątem zagrożeń społecznych. Może przynajmniej niektóre podejścia teraz się poprawią.  

Comments is loading...

Comments is loading...