Oceniam drugi raport na temat zagranicznych incydentów związanych z manipulacją informacyjną i ingerencją oraz wpływem. Autorem jest Służba Działań Zewnętrznych UE. W tym roku w raporcie wreszcie uwzględniono krytyczną kwestię, którą często się pomija. Niektóre incydenty informacyjne lepiej ignorować, ponieważ nie stanowią one problemu. W przeciwnym razie przy ich nieproporcjonalnym nagłośnieniu istnieje ryzyko rozpowszechniania cudzych linii informacyjnych poprzez wzmacnianie ich treści! Nie ma sensu wyolbrzymiać pewnych spraw. Jeśli wpis z fałszywką obejrzy 100 osób, albo będzie puszczone poprzez niszową stronę internetową lub profil, to obiektywnie informacyjny wpływ może być żaden. Jeśli jednak się to nagłośni celem "nakrycia fałszywki", to wtedy nagle treść taka zyska... Więcej odbiorców. To przeciwskuteczne.
"Ignorować: Chociaż bezpośrednia konfrontacja ze zmanipulowanymi informacjami może być kusząca, może to nieumyślnie zwiększyć szkody. Ocena prawdopodobnego ryzyka i wpływu reakcji może prowadzić do wniosku, że należy unikać jakiejkolwiek reakcji. Ta niereaktywna strategia powinna być uzupełniona innymi proaktywnymi środkami, które pomagają poprawić świadomość sytuacyjną i budować odporność".
Standardem jest opieranie się na rzeczywistych zdarzeniach
Jak się robi propagandę? Służby UE zidentyfikowały 750 incydentów związanych z zagraniczną manipulacją informacyjną i ingerencją. "21,3% incydentów wykorzystało już istniejącą uwagę wokół wydarzeń takich jak szczyty, wybory, sytuacje kryzysowe". Taka strategia działania może być bardzo skuteczna. Powodem tego jest to, że ludzie są zainteresowani prawdziwymi wydarzeniami, czasami szukają takich informacji. Wskoczenie w tenat nawiązujący do prawdziwych wydarzeń może pomóc w ingerencji w przestrzeń informacyjną. Oznacza to również, że linie ingerencji są (przynajmniej częściowo) oparte na prawdzie, a oparcie propagandy na prawdzie jest bardzo często najlepszym sposobem na osiągnięcie efektu informacyjnego. Przykład? Jest katastrofa, informują o niej media, więc ktoś może podpiąć się pod te doniesienia precyzując np. że jakieś grupy społeczne są odpowiedzialne (albo nie).
Tu zaznaczam, że ignorowanie incydentów informacyjnych nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Czasami potrzebne jest działanie. Działania można podjąć przed zdarzeniem (przygotowanie, na przykład poprzez przyjęcie odpowiednich przepisów, praw, lub kodeksów użycia np. platform cyfrowych, warunków świadczenia usług itp.), w trakcie zdarzenia (takie jak powstrzymywanie, usuwanie itp.) oraz po zdarzeniu (monitorowanie rozwoju, rozpowszechnianie wiadomości obalających).
Sztuczna inteligencja nie jest wykorzystywana do dezinformacji
Raport stwierdza rzecz oczywistą: wykorzystanie sztucznej inteligencji (AI) w dezinformacji i ingerencji jest minimalne, prawie nie występuje. To przypomnienie, aby uważać na szum wokół zagrożeń związanych ze sztuczną inteligencją. Tylko dlatego, że może istnieć potencjał do wykorzystania, nie oznacza, że będzie on wykorzystywany już dziś. To, co może być przyszłością, nie jest nią dzisiaj.
Każdy może stać się celem
Wg raportu Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych prawie każda organizacja lub instytucja może spodziewać się wrogiej aktywności informacyjnej. To firmy, instytucje publiczne, europejskie, NATO, rządowe, edukacyjne, politycy, partie polityczne, dziennikarze. Wszystko zależy od tego, co ktoś inny chce osiągnąć jakiś efekt, wpływ.
Operacje informacyjne oparte na cyberprzestrzeni
Wreszcie, słusznie uznaje się, że cyberataki i kradzież danych mogą mieć miejsce na wiele miesięcy przed wyborami. W celu zebrania danych przydatnych do operacji mających skompromitować cel. Widzieliśmy to już wiele razy, choćby tuż przed wyborami w USA w 2016 r., przed wyborami we Francji w 2017 r., przed wyborami w Polsce w 2023 r. i w innych przypadkach.
Comments is loading...